Wsiedliśmy do auta,nic nie rokowało niczego złego, a tym bardziej wypadku…odjechaliśmy może dwa kilometry, zostało nie wiele więcej…na rondzie jechaliśmy nie wiele więcej niż 40 km/h…auto nie wyszło z zakrętu…było trochę mokro, ale achyba nie na naszym pasie…silnik wszedł mocno na obroty, byłem pewny, że Słońce dodało gazu, aby wyciągnąć nas z poślizgu…obróciło nas najpierw z lewo 90 stopni, później w prawo 180…złapałem się mocno uchwytu nad drzwiami…nikt nie krzyczał…nie wolno tego robić w takim momencie aby nie stresować kierowcy, który ma ułamki sekund na podjęcie jakichkolwiek decyzji…mieliśmy na tylnym siedzeniu pasażera…wszyscy zapięci pasami…Słońce zachowało zimną krew, i lewym bokiem auta przelecieliśmy przez pobocze…wszystkie koła przebiły się przez krawężnik…dobrze, że auto waży sporo, i ma szeroko rozstawione koła na ośce…w innym przypadku, byli byśmy skazani na koziołkowanie.Słońce chciało… normalnie odjechać…powiedziałem „poczekaj, sprawdzimy zawieszenie”…w tym momencie podszedł kierowca, który zatrzymał się, aby zapytać, czy nic nam się nie stało…po chwili rozmowy wsiadł do swojego auta…z boku siedziała jego żona, z tyłu dziecko w foteliku…gdy odjeżdżał, w jego tył przywalił drugi uczestnik ruchu-starsza kobieta…masakra…na szczęście nic nikomu nie stało się…ale oni mają dwa skasowane auta, a u nas zakończyło się połamaniem dwóch felg. Kobieta która uderzyła w auto gościa nie mogła utrzymać telefonu, tak trzęsły jej się ręce…chciała załatwić z gościem wszystko „na oświadczenie”, bez policji, facet nie zgodził się, nas policja nie dotyczyła, nawet nie gadali z nami, my staliśmy już na poboczu, gdy doszło do ich wypadku…auto, którym my jechaliśmy nie nadaje się nawet do holu…tylko laweta, lub wymiana dwóch kół na miejscu zdarzenia…tak zakończyła się wyprawa na lody…zupełny przypadek…prawdopodobnie podczas wychodzenia z zakrętu na rondzie, strzeliła nam tylna lewa opona 😦 …podziękowania dla Darka za pomoc.
Wysłane z mojego HTC